Babski comber w Jasionej.
W niektórych regionach Polski, np. w Małopolsce i na Śląsku babski comber był popularny już w średniowieczu. Odbywał się w tłusty czwartek - święto pączkow, chrustów (faworków) przypadające w ostatni czwartek karnawału bądź we wtorek poprzedzający środę popielcową.
Comber był huczną zabawa zamężnych kobiet, które umawiały się w określonym miejscu w sobie tylko wiadomy sposób. Należy przypuszczać, że informacje o babskiej imprezie rozchodziły się „pocztą pantoflową”, działającą na zasadzie: jedna pani przekazywała wiadomość drugiej, a ta kolejnej itd. O skuteczności i niezawodności „poczty pantoflowej” niech świadczy fakt punktualnego przybywania pod mury miejskie w Krakowie niezliczonej ilości przekupek gotowych do tęgiej zabawy.
W innych regionach kraju na comber skrzykiwała baby jedna ze starszych kobiet. Odwiedzała z butelką wódki okoliczne chaty i zapraszała mężatki na kobiecą imprezę.
Na spotkania niewiasty stawiały się cudacznie ubrane i wymalowane. W Małopolsce wkładały na siebie worki powiązane słomą czy kożuchy. Na Śląsku zaś przebierały się w rozmaite stroje, zakładały maski, a potem stawały do konkursów na najdowcipiejsze i najzabawniejsze przebranie. Niekiedy zabierały ze sobą miotły, kosy, misy - jednym słowem wszystko, za pomocą czego mogły wzniecać hałas i co mogło przydać się w czasie zabawy.
Baby formowały orszak, który powoli przesuwał się w kierunku głównego miejsca spotkań wszystkich mieszkańców, np. placu, rynku, ulicy. Babskie pochody otwierały kobiety nazywane w zależności od regionu marszałkową bądź przodownicą. Funkcje te mogły pełnić tylko najważniejsze, mocne w gębie, pyskate i energiczne mężatki. Niosły one słomianą kukłę – combra, wyobrażającego mężczyznę. Pochodowi towarzyszyły muzyka, śpiew, tańce i wrzaski. Wśród combrowych przyśpiewek nie brakowało tekstów żartobliwych czy sprośnych. Dużym powodzeniem cieszyły się krótkie, wesołe i zachęcające do zabawy melodie. Łatwe do zapamiętania i proste teksty typu: „Kiej ostatki, to ostatki, niech się trzęsą babskie zadki” były więc wielokrotnie z radością powtarzane przez uczestniczki marszu.
Wiadomo, że hałaśliwy orszak rozgrzanych trunkami kobiet wywoływał strach wśród mężczyzn, którzy w popłochu uciekali i chowali się, gdzie tylko mogli. Zwłaszcza marny był los kawalera. Jeśli baby wiedziały, że nie zdążył znaleźć sobie żony i dać na zapowiedzi, łapały go i przywiązywały do kłody drewna, symbolizującej żonę. Wrzeszcząc: comber, comber, ciągnęły nieszczęśnika po ulicach. Nie pomagały ani błagania, ani prośby o litość. Musiał się wykupić: wódką, pocałunkiem bądź płacąc babom tyle, ile zażądały. Combrzeniu podlegali też żonaci, szanowani i zamożni mężczyźni. Upolowani trafiali w ręce bab, które tańczyły z nimi dopóty, dopóki tancerze nie padli ze zmęczenia. Gdy odzyskali siły, musieli wykupić się z babskiej niewoli. W tym przypadku przyjmowano okup w całusach bądź w monecie.
Obyczaj wykupywania był niezwykle widowiskowy i zawsze dostarczał dobrej zabawy. Na Śląsku mężczyźni nie tylko wykupywali fanty, np.czapki, buty, które zdołały im zabrać rozbawione kobiety, ale też byli zmuszani do wykupywania dopiero co poślubionych żon. Baby przewoziły je w wózkach, na łopacie, miotle, zamykały w klatkach, żądały przypijania świeżo upieczonej mężatki z każdą z kobiet po kolei i daniny w wódce lub w piwie. Obyczaj ten zwany wkupem do bab kończyły tańce i śpiewy przeciagające się aż do środy popielcowej.
Punktem kulminacyjnym babskiego combra było rozszarpywanie słomianej kukły. Na znak dany przez marszałkową czy przodownicę z niebywałym wrzaskiem wszystkie baby rzucały się na combra i energicznie wyszarpywały z kukły źdźbła słomy, które, jak wierzono, zapewniały sukcesy w miłości aż do końca roku.
Biesiadę zamykały trwające wiele godzin szalone tańce i śpiewy, odbywające się na placach, rynkach, ulicach. Bywało, że zakrapiana impreza budziła zgorszenie i sprzeciwy dostojnych, statecznych mieszkańców. Prawdopodobnie z tych powodów w Krakowie w 1846 roku policja austriacka zakazała organizowania kobiecych zabaw.
Babski comber przetrwał i dzisiaj odbywa się w wielu polskich miastach, miasteczkach oraz we wsiach położonych głównie na południu Polski. Obecnie babskie harce i swawole organizowane są w domach kultury, świetlicach, salach szkolnych, restauracjach. Na spotkania ostatkowe przychodzą zwykle kobiety. Czasem przybywają całe rodziny, choć mężczyźni – śmiałkowie na damskie imprezy nie stawiają się w zbyt licznym gronie i przeważnie trzymają się od nich z daleka.
Na współczesnych babskich combrach kobiety nie tylko śpiewają i plotkują, ale przede wszystkim doskonale się bawią. Co chwila odbywają się przeróżne konkursy: picie piwa na czas, konkurencje sportowe, sprawnościowe, związane z obowiązkami wykonywanymi w gospodarstwie domowym, konkursy na najzabawniejsze przebranie, maskę oraz rozmaite prezentacje artystyczne. Towarzyszą im gromkie śmiechy, liczne toasty i okrzyki na cześć wszystkich bab. Kobietom do tańca przygrywa orkiestra, która musi grać, co baby każą, więc bywa, że wiele razy powtarza popularną piosenkę Danuty Rin: „ Gdzie ci mężczyźni ? Prawdziwi tacy...Gdzie te chłopy ?”
Na Śląsku babskie combry odbywają się nie tylko w tłusty czwartek czy w ostatki. Jak nakazuje tradycja w święto górniczego stanu, a więc 4 grudnia – w dzień świętej Barbary górnicy bawią się osobno, urządzając „Karczmę piwną” zwaną też „Tablicą piwną”, a kobiety organizują „Babskie combry”. Zdarza się, że panowie kończą swoją imprezę wizytą na kobiecej zabawie. Wtedy muszą się wkupić na babską biesiadę. Ku uciesze rozbawionych kobiet zakuwani są w prowizoryczne dyby, rzucani na kolana, zmuszani do wykonywania podskoków. Combrzeniu podlegają również młode kobiety, które wkupują się do kręgu starszych i doświadczonych niewiast. W tym celu składają przysięgi, ślubują, tańczą, śpiewają, recytują oraz spełniają wszystkie polecenia bab.
Dzisiaj, nieco żartobliwie, babskim combrem nazywa się spotkania kobiece organizowane z różnych okazji, np. trzydziestych, czterdziestych urodzin, wieczoru panieńskiego, czy też bez specjalnego powodu. Mają one charakter kameralny i obywają się w kawiarniach, restauracjach, a najczęściej w prywatnych domach. Każde z nich jest inne, oryginalne i niecodzienne, ale posiadają też elementy wspólne: szalone zabawy, salwy śmiechu, plotki, żarty - głównie z panów i ... smsy z pytaniami od naszych mężczyzn: „Jak długo to jeszcze może potrwać?” Oj, długo, długo!
Tekst autorstwa Pani Teresy Zejda.
A "nasz" Babski Comber odbył się 19 stycznia 2008r. w Jasionej. Jego gospodarzem była Pani sołtys Justyna Mandala. Poniżej galeria z tej "babskiej" imprezy. Zapraszamy.